
Święta, święta i po świętach. Rzuciliśmy się w wir zakupów przed świętami, a tu lada dzień znowu sięgniemy po wózki w galeriach handlowych. Wchodząc do sklepów zobaczymy wielkie banery: -50%, wielka obniżka, wyprzedaż. Nie ma nic złego w polowaniu na poświąteczne okazje, ale przydałaby się pewna wiedza o regułach rządzących tą walką handlowców o klienta. Z danych z Google wynika, że hasło “wyprzedaże” jest najczęściej “wstukiwane” w miesiącach zimowych. Popularność tego hasła (w skali od 1 do 10) w grudniu sięga do 7, 5 by w styczniu spaść do 5 a w lutym do trzech. Święta nakręcają zakupy, ale efekt poświątecznych wyprzedaży na nas działa równie mocno.
Zanim wyjdziemy z domu
W takim razie o czym konsument powinien wiedzieć przed wyprawą na polowanie w hipermarketach? Najważniejszą czynnością dla sprzedawcy jest wyciągnięcie klienta z domu. Informacje o akcjach promocyjnych są już wszędzie, pod drzwiami, na skrzynce mailowej, w mediach, niedługo może nawet pojawią się w lodówkach. Niestety wśród tej całej masy zaproszeń do zakupów i uczestniczenia w święcie promocji zdarza się, że mają one nas skłonić do odwiedzenia sklepu, bo w rzeczywistości są tylko na wybrane artykuły, na określoną ilość, bądź nie łączą się z innym rabatami itp. Prawdziwy miszmasz. Należy wiedzieć, że tego rodzaju działania zgodnie z art. 5 ust. 3 pkt. 5 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym są po prostu zabronione. Jest to po prostu wprowadzenie konsumenta w błąd. Niestety ustawę handlowcy mogą łatwo obejść, gdyż nie precyzuje ona jaka cześć asortymentu ma być objęta promocją, ani jak długo powinna obowiązywać. Dozwolone jest także przekazywanie klientowi nie wszystkich informacji na temat wyprzedaży. Sprzedawcy wiedzą, że działa tu psychologia. Wystarczy, że klient przyjdzie i nawet jeżeli nie będzie miał tego czego oczekuje, to spodoba mu się coś innego. Skoro wyszedł już z domu, to musi przecież coś kupić.
Gdy kupujemy
Jeżeli już decydujemy się na zakup jakiegoś towaru, warto dokładnie obejrzeć plakietkę z ceną, czy przed podwyżką cena nie była podniesiona. Niestety, takie nieczyste zagrania często się zdarzają. Inspekcja Handlowa jak i rzecznik praw konsumentów jednoznacznie określają to jako brak uczciwości i łamanie przepisów. Jednak znowu brak odpowiednich regulacji prawnych stoi po stronie handlowca. Prawo bowiem nie określa ile czasu ma upłynąć od podwyżki do obniżki, ani nie reguluje polityki sklepu względem zmieniających się warunków ekonomicznych. Tylko czujność jest tutaj naszym sojusznikiem.
Gdy już kupiliśmy
Pamiętajmy, że towary objęte promocją, wbrew temu co mówią nam sprzedawcy przy kasie, podlegają reklamacji. Prawnicy i urzędnicy są w tej kwestii zgodni. Reklamację na każdy towar można złożyć osobiście w placówce, zgłaszając jego niezgodność z opisem w terminie dwóch miesięcy. Warto pamiętać, że za niezgodność towaru z opisem odpowiada sprzedawca a za brak funkcjonalności, producent w ramach gwarancji.
Gdy nie chce nam się wychodzić z domu
W przypadku zakupów przez Internet, konsument w ciągu 10 dni może zwrócić produkt bez podania przyczyny. Co ważne, produkt może być rozpakowany. Kupujący zobowiązany jest wtedy do wysłania oświadczenia o odstąpieniu od umowy przed wyznaczonym przez prawo terminem. Ciekawostką jest to, że przewidziany na zwrot czas nie płynie jeżeli sprzedawca nie poinformował nas przed transakcją o ustawowym terminie zwrotu. Działa to niewątpliwie na niekorzyść sprzedawcy, gdyż wydłuża termin zwrotu towaru przez konsumenta, o ile od zawarcia umowy nie upłynęło nie więcej niż trzy miesiące.
Przed wyruszeniem na poświąteczne zakupowe wojaże pamiętajmy o tych zasadach. Sprzedawcy walczą o klientów, a my mamy święte prawo domagać się jak najlepszych dla nas warunków zakupu. Szukajmy okazji i nie dajmy się oszukiwać.
/AR/