Opublikowano Dodaj komentarz

Święta, święta i po świętach…

Święta, święta i po świętach...

Po wizycie w jednym z popularnych supermarketów naszły mnie dość poważne przemyślenia. Ich źródłem była wielka kolejka po karpia, która kończyła się aż na dziale elektroniki. Kto kojarzy tzw. wielkie sklepy, wie o czym mowa i że sytuacja była poważna.

Nie będzie tutaj jednak mowy o karpiach. Przynajmniej niedużo. Nie jestem jakąś wielką obrończynią karpi. Uważam po prostu, że powinny być trzymane we w miarę humanitarnych warunkach zanim trafią na stół. Osobiście nie lubię karpia i go nie kupuję, chociaż taka tradycja.

Ale nie o tym miało być. Chodzi mi o ludzi. Było dość wcześnie – między 9 a 10 rano, a tutaj tylu ludzi. Ja przed pracą, więc szybko, parkowanie, bieg przez sklep, coś schwytane, do kasy, bitwa o miejsce i byle szybciej. A tutaj cały sklep powolutku, spokojnie, bez zbędnego pospiechu. Można by powiedzieć sympatycznie, gdyby nie pewna nerwowość wynikająca ze ścisku. Gdybym nie była taka spłoszona, może doceniłabym atmosferę świąt.

Atmosferę popsuło też troszeczkę nawiązanie do polityki. Bo chciałam kupić gazetę. Podeszłam sobie, stał jeden starszy pan. Trzymał jakiś tytuł i czytał. Kiedy ja podeszłam i zaczęłam przeglądać, odsunął się troszeczkę. Wtem nagle zbiegło się skądś całe stadko starszych pań i dawaj przeglądać te gazety. Przepchnęły mnie i do GW (wiadomo chyba). Co ciekawe wszystkie czasopisma i gazety na wysokości wzroku miały świąteczne okładki – a to czemu w Jerozolimie, podsumowanie roku, jakaś tam historia wigilijna, zdjęcia szopek i płatków śniegu. Jednak wystarczyło opuścić wzrok na dół, aby dojrzeć dzienniki z których wyglądała Polska polityczna – co Kaczyński powiedział, gdzie, co na to opozycja. Generalnie wrogowie, zdrajcy, walka. I te wszystkie panie do tych gazet.

Przecież jak się naczytają takich treści przed świętami, to o czym biedne będą myśleć i rozmawiać? Że poważniejsza powinnam być i docenić poważne tematy? Doceniam. Są poważne, nawet tak smutno-wnerwiająco-poważne. Tylko gdzie miejsce na tego biednego karpia i związane ze świętami pojednanie. Jak się pojednać, kiedy jest tyle złych emocji i nienawiści. Już nawet znajomi przestali odpisywać mi na SMS-y przez jedną moim zdaniem nieznaczącą uwagę i zdążyłam oberwać od koleżanki (o dziwo myśli jak ja, tylko nie słuchała co mówię, dopowiedziała sobie swoje i napadła na mnie).

Coś bym może napisała sensownego na podsumowanie, ale nie wiem co. W sumie ten artykuł to taka luźna zbieranina myśli, a nie spójny tekst. Kto tutaj doczytał, mam nadzieję wybaczy, że nie mam do postawienia żadnej tezy. Kiedyś, jako dziecku święta kojarzyły mi się dobrze. Byłam dziwnym dzieckiem, bo cieszyłam się, że wszyscy będą w domu, przy stole. Teraz będę się cieszyć, jeśli uda się przetrwać ten czas we względnej zgodzie i bez kłótni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *