
1 listopada obchodzony jest dzień Wszystkich Świętych. Został ustanowiony przez papieża Grzegorz VI w 837 r. ku czci zmarłych świętych, tych znanych i nieznanych. Zgodnie z tradycją jest najważniejszym dniem obchodów zadusznych. W tym dniu, a także następnym (nazywanym Dniem Zadusznym lub Wszystkich Zmarłych) odwiedza się cmentarze, składa na grobach kwiaty, zapala znicze. Dzień Zaduszny poświęcony jest duszom cierpiącym w czyśćcu, wspomnieniom i modlitwom.
Kościół przeznacza na rozpamiętywanie „obcowania świętych” dwa dni: 1 listopada – Wszystkich Świętych na pamiątkę Kościoła triumfującego i 2 listopada – Dzień Zaduszny, poświęcony Kościołowi cierpiącemu. Świętych obcowanie oznacza jedność ludzi, którzy należeli, należą i będą należeć do Królestwa Bożego, zarówno w Kościele wojującym na ziemi, Kościele cierpiącym w czyśćcu i Kościele triumfującym w niebie. Uroczystość Wszystkich Świętych jest dniem triumfu Kościoła mogącego wskazać na świętych przebywających w bliskości Boga jako na osiągnięty cel swojej misji (por. Ferenc 2010: 324).
Historia święta
Uroczystość Wszystkich Świętych wywodzi się z czci oddawanej męczennikom w poszczególnych miejscowościach. W III w. rozpowszechniła się tradycja przenoszenia relikwii na inne miejsca. W 610 r. papież Bonifacy IV otrzymał od cesarza Fokasa świątynię pogańską Panteon. Kazał złożyć tam relikwie i przeznaczył budowlę na kościół katolicki pod wezwaniem Matki Boskiej Męczenników. Cześć wszystkim męczennikom oddawano wtedy w maju. W 731 r. papież Grzegorz III przeniósł uroczystość na 1 listopada. W 837 r. papież Grzegorz VI ustanowił 1 listopada dniem poświęconym pamięci wszystkich świętych Kościoła katolickiego.

Autor: Albrecht Dürer (1471–1528)
Tradycje obchodów dni zadusznych są tak stare jak ludzkość. Terminy takich dni przypadały w różnych porach roku. Św. Odylo, opat z Cluny ustalił w 998 r., że we wszystkich klasztorach benedyktyńskich Dniem Zadusznym będzie 1 listopada. Później datę tę przesunięto na 2 listopada (por. Ferenc 2010: 331-332).
Kult zmarłych występował we wszystkich kulturach na całym świecie, u wszystkich ludów, w tym Słowian. Przykładem są „Dziady” A. Mickiewicza. Jeszcze w XIX w., zwłaszcza na wschodzie Polski, powszechnie były odprawiane zwyczaje zwane dziadami. Były w nich obecne również symbole religijne i modlitwy do Boga, i Świętych Pańskich. Obrzęd ten stał się inspiracją dla wielkiego poematu, który wziął od nich swój tytuł (por. Ogrodowska 1996: 309).
Zwyczaje
W dniu Wszystkich Świętych tłumnie odwiedza się cmentarze z grobami bliskich. Groby są już wcześniej uprzątnięte, np. z liści, wypalonych zniczy, niektóre umyte. Bliscy zmarłych składają na nich wiązanki i bukiety kwiatów, zapalają znicze, odmawiają modlitwę. W kaplicy na cmentarzu lub w kościele odprawiane są nabożeństwa i tzw. wypominki. Wypominki to modlitwa połączona z wywołaniem imion i nazwisk zmarłych.
Niegdyś nie zawsze przynoszono kwiaty. Ważniejsza była świeczka, a najważniejsza modlitwa za zmarłych, którą odmawiano osobiście, a także kupowano u bab i dziadów proszalnych pod bramami cmentarzy. Dawano im pieniądze, chleb, a nawet przynoszono gorącą kaszę. Dawniej zupełnie inaczej traktowano żebraków niż obecnie. Byli to ludzie starzy, którzy odeszli od swoich dzieci, aby nie być dla nich ciężarem. Zarabiali modlitwą na swoje utrzymanie, wzbudzali szacunek.
Wierzono, że o zmroku zmarli wychodzą z grobów, gromadzą się koło kościoła, odwiedzają obejścia. Zostawiano dla nich uchylone na noc drzwi, a na stole jedzenie. Gospodynie zamiatały izby, nakrywały stoły białymi obrusami, kładły na nich chleb, aby zmarli nie odeszli głodni. W dniu Wszystkich Świętych i Dniu Zadusznym nie wolno było palić w piecu, ponieważ uważano, że przebywają tam dusze przodków, które w tych dniach wracały do swoich domów.
Te pogańskie zwyczaje zostały zastąpione chrześcijańskimi, tzn. rozdawaniem chleba dziadom i babkom proszalnym siedzącym u bram cmentarza jako zapłata za modlitwę. Z czasem za modlitwę płacono już nie chlebem, ale pieniędzmi.
Drugim akcentem tego święta było palenie ogni. Początkowo zapalano ogniska na rozstajach dróg, aby wskazywały kierunek wędrującym duszom. Wierzono, że będą mogły się przy nich ogrzać. Od XVI w. ogniska zaczęto palić na cmentarzach (stąd wzięły się dzisiejsze znicze na grobach).
Zapalano ogniska na mogiłach ludzi, którzy zmarli tragiczną śmiercią, szczególnie na grobach samobójców („zabitników”), grzebanych za ogrodzeniem cmentarza. Gałęzie na te ogniska były składane przez cały rok. W wigilię Zaduszek były podpalane. Wierzono, że samobójcom potrzebna jest szczególna pomoc i troska. Ogień palony na ich grobach miał także chronić żyjących przed złymi mocami, duchami i upiorami (por. Ogrodowska 1996: 314).
Obecnie płomień na mogile jest symbolem niegasnącej pamięci żyjących o zmarłym, świadectwem dobrych wspomnień, wyrazem pragnienia, aby Bóg wziął duszę do nieba, gdzie będzie szczęśliwa.
W ostatnich latach pojawiły się w Polsce zwyczaje związane z amerykańskim Halloween, odległe treścią od polskiego dnia Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego. Podczas Halloween dzieci, młodzież i dorośli przebierają się za upiory, szkielety, wampiry, zombi itp., chodzą od domu do domu i proszą o słodycze. W zamyśle ma to oswajać lęk przed śmiercią, łatwiej się z nią pogodzić. W praktyce obchodzone w Polsce święta Wszystkich Świętych i Wszystkich Zmarłych przepełnione są refleksją nad tym co było i co jeszcze nas czeka, którą nie jest łatwo pogodzić z zabawą na Halloween.

Przysłowia
Czasy bywają, że już Wszyscy Święci w bieli przyjeżdżają.
Na Wszystkich Świętych sztuka, utnij gałąź buka, gdyż już soku nie ma, będzie tęga zima.
Na Wszystkie Świątki zimy początki, śniegu kobiałeczkę, ale i ciepła troszeczkę.
Na Zaduszki przychodzą z tamtego świata duszki.
Dzień Zaduszny bywa pluśny; niebo płacze, ludzie płaczą, a ubogich chlebem raczą, rozdają jałmużnę za duszyczki różne.
Na Zaduszki nie ma w ogrodzie ani pietruszki.
Bibliografia
- Ferenc, E., Polskie tradycje świąteczne, Poznań 2010.
- Ogrodowska, B., Święta polskie: tradycja i obyczaj, Warszawa 1996.
- Ogrodowska B., Polskie obrzędy i zwyczaje, Warszawa 2009.
Może to dziwne, ale ja już teraz myślę o tym święcie. Bliska mi osoba zachorowała i chociaż powinnam być optymistyczna, wierzyć że będzie dobrze i ona wyzdrowieje, to nie mogę się pozbyć tych myśli. Na co dzień udaję, że jest ok, zostało jej jeszcze wiele lat, nie chcę nikogo denerwować, ani dołować. Już i bez tego wszyscy płaczą. Ja nie potrafię się pozbyć myśli, że na Wszystkich Świętych przybędzie mi jeszcze jeden grób do odwiedzania. Wiem, że to nie są dobre myśli, powinnam mieć pozytywne nastawienie, ale kiedy zostaję sama przestaję wierzyć w dobre zakończenie. Z osoby bliskiej zostanie mi tylko grób na cmentarzu. I co? Zapalę świeczkę, złożę kwiaty. Jeszcze nie mam dzieci. Jak będę je mieć to będę prowadzać na grób osoby, której nigdy nie znały. Ta pamięć zostanie we mnie, jeszcze w kilku osobach, ale w końcu i ona zniknie. Czuję, że nic nie mogę. Jesteśmy jako ludzie strasznie mali wobec świata, a wydaje nam się, że już osiągnęliśmy nie wiadomo co. Prostej choroby nie potrafimy wyleczyć.
Bardzo mi przykro z powodu tego, co piszesz. Wiem ja to jest kiedy zachoruje ktoś bliski. postaraj się wierzyć, że wszystko zakończy się dobrze.
Smutne jest to, co napisałaś. Ja jednak pozytywnie odbieram Wszystkich Świętych, bo mozna spotkać się z rodziną i zawsze czekam na te święta